piątek, 29 lipca 2011

Cel osiągnięty ;) Poczciwa Skoda dowiodła, że jeszcze wiele potrafi, co prawda z drobną awaria gaźnika, która to jednak sama się usunęła. Potwora, co prawda nie znaleźliśmy, ale chodzą słuchy, że ktoś wpakował go do Nysy. Swoją drogą, ciekawe czy Nessi ma coś wspólnego z Nysą ;) Po skromnym ognisku, zakończonym nieprzyjemnym deszczem, nastał poranek...Poranek, który nie zapowiadał jeszcze późniejszego dramatu. Po wymianie krzyżaka łączącego wał z mostem w Żuku, zaprzyjaźniona ekipa Śrem Teamu miała już, bez uciążliwego i niepokojącego stukania, pojechać w dalszą drogę. Niestety, po przejechaniu 20 km, w drodze do miasta Inverness, w Żuku umarł tylny most, dokładnie przed urzędem wojewódzkim. W tym miejscu pożegnaliśmy Śrem Team, bo mimo wielkich starań, nie udało nam się do wczorajszego wieczora zorganizować dla nich pomocy. Jeżeli, w jakiś abstrakcyjny sposób, uda się znaleźć ciężarówkę jadąca do Polski z pusta paką, to wtedy Żuk wróci do domu, inaczej czeka go niechybnie złom, a szkoda pojazdu z którym łączy się wiele wspomnień. Mimo, że jest to złom.
My natomiast ruszyliśmy na południe, aby przez Edynburg dotrzeć do Londynu. I nas również nie ominęły przykre zdarzenia, zerwaliśmy kolejna linkę gazu, i straciliśmy jedną oponę. Pomijając, te przygody jesteśmy już 250 km przed Londynem. I właśnie zrobiliśmy przerwę na śniadanie. Odezwiemy się w wkrótce.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz