niedziela, 5 września 2010

Pierwszy dzien za nami. Wegierska klawiatura nie sluzy w poprawnym pisaniu tej notki. Pada deszcz, jest brzydko. Po obfitym sniadanku z pysznej chinskiej zupki ruszamy w dalsza trase. Jeszcze tylko dogadamy sie z wegierskim recepcjonista. I wq droge do Rumunii.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz